Jezyk tajski posiada około pięćdziesięciu liter, problem polega na tym, że wiele z nich brzmi tak samo, dlatego tajowie oprócz tego, że każda litera reprezentuje określony dźwięk, to każda ma też swoją nazwę. Dotychczas nauczyłem się siedmiu liter, które są niesamowicie fikuśne. Patrząc się na napisy w języku tajskim, często mam wrażenie pewnej mistyczności i tajemniczości. Znaki te przypominają rysunki na ścianach w starych zapomnianych jaskiniach, które namalowały zapomniane i wymarle cywilizacje.
Tak więc każda litera ma dwuczłonową nazwę, pierwszy człon odpowiada dźwiękowi, jaki reprezentuje litera, drugi człon to nazwa danej litery, czyli może to być nguu czyli tygrys, lub maa czyli koń, etc.
Na razie jestem zafascynowany nowym alfabetem i nowym systemem pisma, mam nadzieję że przez kolejne trzy miesiące uda mi się opanować pisownię oraz tony. Oczywiście mielimy drobne przerwy w nauce, w której zrobiliśmy pranie. Ponieważ Daisuke znalazł sobie dziewczynę Tajkę, musiał wyprać swoją białą koszulę, aby na jutrzejszym spotkaniu wyglądać porażająco przystojnie :)
To na dzisiaj tyle. Khoot-thoot krap (przepraszam bardzo), ale muszę jeszcze szkolić poszczególne tony, bo jutro wielki dzień przede mną :)
No comments:
Post a Comment