Thursday, November 8, 2007

Żyjąc za dolara dziennie …

Nie trudno jest uchwycić naturę bogactwa, rozpoznać wszechobecny przepych i luksus. Jednak bycie ‘bogatym’ to przywilej tylko niewielu z nas, ludzi żyjących głównie w północnej części naszej planety. Dla stwierdzenia czy ktoś jest ‘bogaty’, naprawdę nie trzeba wiele. Wystarczy zobaczyć dom, samochód, zobaczyć jak kto jest ubrany, czasami wystarczy kilka słów rozmowy.

Ale co to oznacza być naprawdę biednym? Czy to znaczy nie mieć błyszczącego samochodu? Czy może oznacza to, ubieranie się na tanich bazarach? Albo nie jedzenie w drogich restauracjach? Już od lat siedemdziesiątych zastanawiały się nad tym największe umysły naszych czasów. Wynikiem, czego obmyślili termin absolutnego ubóstwa.

Żyć w absolutnym ubóstwie to znaczy żyć na poziomie, który jest w stanie zaspokoić tylko podstawowe potrzeby człowieka, tzn. ubioru, jedzenia i schronienia. Czasami któraś z tych potrzeb nie może zostać zaspokojona. Ekonomiści wspólnie ustalili próg na poziomie 1 dolara dziennie, aby zmierzyć ile dokładnie krajów znajduje się w takim położeniu. Oczywiście, czego można było się spodziewać, wyniki nie były zadowalające. Żyjemy w świecie, w którym 39% ludności Afryki sub-Saharyjskiej żyje za mniej, niż jednego dolara dziennie (co więcej notuje się tam największy przyrost ubóstwa i prawdopodobnie udział ten sięgnie już 50% w pierwszej połowie tego wieku), w Ameryce Łacińskiej jest to 24% ludności, a w Azji Południowej 43% (do krajów, w których notuje się największą liczbę biedoty należą Bangladesz, Indie czy Pakistan).

W sobotę rano czekaliśmy na taksówkę w jednej z agencji turystycznych, która miała nas zabrać z Phnom Penh do Silhanoukville (Kambodża). Z nudów zaczęliśmy rozmawiać z chłopakiem, który tam pracuje. Po krótkiej rozmowie okazało się, że studiował turystykę, niestety tymczasowo musiał przerwać studia z powodu braku środków finansowych. Dzień wcześniej czytałem artykuł na temat tego jak mieszkańcom stolicy Kambodży wiedzie się coraz lepiej, a zwłaszcza absolwentom uczelni wyższych, którzy po skończonych studiach mogą zarobić nawet 80$ miesięcznie! Kiedy opowiedziałem to naszemu rozmówcy uśmiechnął się szeroko. Zapytał się, czy chcemy wiedzieć ile on dostaje. - Oczywiście – odpowiedzieliśmy. Okazało się, że jego pensja wynosi 30$. Co oznacza, że dziennie wydaje dokładnie dolara. W tym momencie otworzyłem szeroko oczy z zdziwienia. Co więcej, czasami wysyłał pieniądze swoim rodzicom, którzy mieszkali na wsi i dzielił się częścią swoich oszczędności ze swoją siostrą. Jadał za 1000 rielów (około 25 centów), a litr paliwa (kosztujący dolara) do jego skutera (który dzielił wspólnie ze swoim bratem) starczał mu na trzy dni. Moje zdziwienie i podziw dla tego człowieka sięgnęło granic. Wyraziliśmy swój żal, a on ze spokojnym uśmiechem odpowiedział, że nic się nie stało. Czy był biedny? Materialnie - niemiłosiernie.

Co z tego wynika? Dla jednych nic. Codziennie rano, jak dotychczas, będą budzili się w swojej świeżo pachnącej pościeli w wygodnym łóżku, rano wypiją filiżankę gorącej aromatycznej kawy (bardzo prawdopodobne, że będzie sprowadzana z krajów Ameryki Łacińskiej, takich jak Kolumbia). Po czym założą swóje złote zegarki, srebrne pierścionki z diamentami, które wcześniej pewnie zostały wydobyte w kopalni w Sierra Leone, gdzie mężczyźni pracujący w pocie czoła i w śmiertelnych warunkach otrzymują od paserów półtora dolara za wydobytą bryłkę nieoszlifowanego kamienia Ci sami paserzy zgarną piętnaście tysięcy razy więcej na czarnym rynku. Mieszkańcy wielkich metropolii założywszy swoje firmowe buty ‘Made in China’, wyruszą do pracy. Po drodze zapewne zatrzymają się na stacji benzynowej, aby zatankować paliwo, które niewykluczone, pochodzi z Nigerii, gdzie plemiona zabijają się o dostęp do złóż, a kolor ropy, miesza się z kolorem przelanej krwi. A na pytanie, czy słyszeli o Trzecim Świecie wykrzywią usta. Po powrocie z pracy jak to zwykle bywa trzeba będzie ponarzekać na ‘ciężkie’ życie i ‘wielkie’ problemy, no i położyć się spać, aby kolejnego dnia rozpocząć ‘pasjonujący’ dzień.

Żyjemy w świecie masowej komunikacji i w dobie Internetu. Obecnie to, co dzieje się w Nowym Jorku widać na żywo na ekranach monitorów w Kalkucie czy Abujah. W dzisiejszych czasach nie tylko zmiany w takich centrach finansowo-gospodarczych jak Tokio, Nowy Jork czy Londyn mają wpływ na resztę świata, ale również to, co dzieje się na dalekim południu, w slumsach w Bangkoku czy favelach w Sao Paulo, również ma wpływ na sytuację gospodarczą i społeczną w gospodarczo rozwiniętych krajach bogatej północy. Nie ważne czy ktoś z nas zarabia tysiąc, dwa czy dziesięć tysięcy, ważne aby mieć świadomość tego, co dzieje się we współczesnym świecie. Niestety, podobnie jak w przypadku Afryki, na reszcie półkuli południowej elity się bogacą i stają się coraz bardziej wpływowe, a biedne masy ubożeją. Do czego nas to zaprowadzi, nikt nie wie. To tylko spekulacje. Ale już dzisiaj można obserwować żniwo rosnących dysproporcji: wojny domowe i ruchy separatystyczne we wcześniej wspomnianej Nigerii i Afryce, nadludzki wyzysk pracowników w kopalniach, niezadowolenie społeczne, marazm mas, które pozbawione są jakichkolwiek możliwości wyboru, dla których jedyną wartością i celem w życiu, jest przeżycie kolejnego dnia. Czy jesteśmy współodpowiedzialni? Pychą byłoby odpowiedzieć, że nie.